pogrzeb

HOMILIA POGRZEBOWA - KOŚCIERZYNA / DĘBKI (6.08.2019)

Święto Przemienienia Pańskiego
[Homilia na pogrzebie o. Bogusława Borzyszkowskiego CR]

Mdr 3,1-9; Łk 24,13-35

Jesteśmy przekonani, że w swojej miłości Ojciec powołuje nas do nawrócenia: do osobistego zmartwychwstania w jedności z Jezusem, do nowego życia przepełnionego mocą Jego Ducha.
Jesteśmy przekonani, że Bóg powołuje nas, abyśmy żyli razem jak bracia – dzieląc się darami, jakie otrzymaliśmy, pomagając sobie wzajemnie, modląc się i pracując razem dla Jego chwały. Powołał nas, abyśmy byli wspólnotą, która jest żywym znakiem ewangelicznych wartości: sprawiedliwości, prawdy i miłości.

 

ZE ZMARTWYCHWSTAŁYM W DRODZE DO EMAUS

Modlitewna uwertura:

„Chryste, nadziejo zbawienia,
Tyś zmartwychwstanie i życie;
Do Ciebie w śmierci godzinie
Wznosimy serca i oczy…

Ty zwyciężyłeś szatana,
Tyś bramy nieba otworzył,
Więc teraz pociesz nas, Panie,
I życiem obdarz po śmierci.

Także i ci, których ciała
Śpią już w bezmiernym pokoju,
Niech w Twoim świetle się zbudzą,
By Ciebie wielbić na wieki”.

(Hymn z Jutrzni za zmarłych)

Siostry i Bracia!

W czas żałoby ucichło radio, zgasł telewizor, ale wzmogła się modlitewna cisza i wrażliwość na to, co najważniejsze a „niewidoczne dla oczu”[1].

Spotykamy się ponownie w tym piękniejącym kościele pw. Zmartwychwstania Pańskiego, w samo południe, w święto Przemienienia, aby celebrować pożegnanie i przejście do Domu Ojca kolejnego syna kaszubskiej ziemi, spod sztandaru zmartwychwstania.

Koledzy kursowi ks. Kazimierz Kryzel CR i ks. Bogusław CR zamieszkali już w „domu  nie ludzką ręką zbudowanym” i zajęli miejsce – pielęgnujemy taką nadzieję – przygotowane dla nich „od założenia świata”. Bóg wprowadził ich na swoją Górę i przemienił, aby upodobnieni stali się „synami w Synu”, Jezusie Chrystusie.

Nasza wędrówka do Boskiego EMAUS wciąż trwa. Dzisiaj krótki, choć ważny, przystanek. Zasiedliśmy w tutejszym Emaus („u Janów”) przy stole słowa, aby z ożywioną i umocnioną wiarą, nadzieją oraz miłością przejść do stołu „łamanego dla nas Chleba”, składając Ofiarę przebłagalną i dziękczynną w intencji zmarłego o. Bogusława Borzyszkowskiego CR. W tym Kaszubskim Wieczerniku spotykają się dwie wspólnoty: naturalna złożona z najbliższych krewnych a wyrosła z rodzinnego pnia; i druga skrzyknięta Jezusowym wezwaniem: „Pójdź za Mną!” pod sztandar zmartwychwstańców. Liczne grono przyjaciół i znajomych o. Bogusława CR dopełnia liturgiczny chór dziękczynnego misterium.

  1. Bóg kocha miłością bezwarunkową.

Ukochani!
Księga Mądrości – w usłyszanym fragmencie – daje ostateczną odpowiedź Starego Testamentu na pytanie o sens cierpienia, o odpłatę za życie święte i grzeszne. Rozwiązanie leży w życiu wiecznym[2]: „Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga… Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności” (Mdr 3,1.4).
Bóg Bogaty w miłosierdzie posyła nam – w swej niezmiennej, odwiecznej  trosce – trzy siostry: wiarę, nadzieję i miłość. To przez nie Chrystus prowadzi nas wąskimi ścieżkami, ku ciasnej bramie, do królestwa Ojca, gdzie nie ma łez ni płaczu, choroby i cierpienia, gdyż śmierć została pozbawiona wszelkiej władzy. Te trzy siostry zechciały być boskimi filarami, na których opiera się konstrukcja tego, co przyrodzone i nadprzyrodzone.
Do nich dołączyła inna Siostra – Śmierć. Mimo, że jest przez nas niechciana, nielubiana oraz najbardziej nieproszonym i niemile widzianym gościem na uczcie życia, to wbrew naszym opiniom i doświadczeniu jest pokorną i posłuszną służebnicą Boga Ojca. Nigdy się nie spóźnia, nie manifestuje zmęczenia, zawsze jest na czas, lecz dla nas ciągle przedwczesna.
Wobec ciebie, ojcze Bogusławie, spełniła swoją paschalną misję dnia 31. lipca 2019 roku, w Puckim Hospicjum, im. św. Ojca Pio. W dniu tym świeciło piękne słońce (jak dziś), ale Ty wpatrywałeś się już w INNE, nieskończenie wspanialsze, które „przemienia i przekształca”[3]. Trudno zarzucić Siostrze Śmierci brak pomysłowości. Bywa zaskakująca, czasem ociężała i niespieszna w przewlekłej chorobie, niekiedy zbyt szybka, gdy kilka chwil pozwoli być „na tym łez padole”. Zawsze jednak skuteczna i konsekwentna w swym posłuszeństwie Bogu.
Ale nie ona jest – mimo naocznych faktów – główną bohaterką, choć nieunikniona dla wszystkiego, co poczęło się w czasie i przestrzeni, a biblijna mądrość przypomina mającemu krótką pamięć człowiekowi: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz!”[4].
Drogi – od kilku dni świętej pamięci – ojcze Bogusławie CR. Ty wypowiadasz dobitnie, choć bez słów, istotną prawdę naszej chrześcijańskiej wiary: Ty – umarły dla świata – żyjesz już Pełnią, którą jest Bóg, zaś my (otaczający Chrystusowy ołtarz i twoją trumnę) nadal umieramy żyjąc „nadzieją pełną nieśmiertelności”. Twoja śmierć jest ostatnią homilią, katechezą, nauką, upomnieniem i zachętą… ostatecznym (tutaj) hymnem i śpiewem pochwalnym na cześć Stwórcy i Zbawiciela, który znał cię „nim począłeś się w łonie swej matki”. To lekcja i okazja dla nas żyjących, by wypowiedzieć szczerze, choć w ludzkim bólu, wdzięczność za „dobro, które za twoim pośrednictwem nam przypadło w udziale”[5]. Bezwarunkowa miłość Boga ogarnia zmarłego współbrata Bogusława CR oraz każdego z nas i całe stworzenie, którego stanowimy kosmiczny, wolny – i z woli Stwórcy – rozumny pyłek.

  1. Nikt nie żyje dla siebie…

Nim Siostra Śmierć zgasiła płomień twego życia, bracie Bogusławie CR, ktoś INNY je rozpalił swoim Boskim, stwórczym tchnieniem, abyś w dniu 14. lipca 1937 roku otworzył oczy i chwytając pierwszy oddech kościerskiego powietrza, czynił tak nieprzerwanie przez 82 lata.
Fascynującą staje się każda droga, na której Zmartwychwstały Jezus dołącza nas do swojej wędrówki zbawienia. Pielgrzymuje i wiernie towarzyszy nam, gdy nadchodzi ciężkie doświadczenie cierpienia. Jakiś rodzaj Ogrodu Oliwnego lub Golgoty. Przytłaczające odczucie osamotnienia, w którym – wrzucone jak w żyzną rolę podczas chrztu ziarno wiary – dojrzewa zgodą na poddanie się woli Boga, aby wydać obfity plon w wieczności. Biedny jest świat a w nim człowiek, któremu przeszkadza krzyż Chrystusa. On nadal jest znakiem sprzeciwu. Ale uczniowie Jezusa, u początku dwudziestego pierwszego wieku, nadal czynią swoim „Chrystusowe pragnienie, by rozpalić ogień Bożej miłości w sercu każdego człowieka na tej ziemi”[6].
Chrystus, żyjący w Kościele i świecie – wszystkim zalęknionym i zasmuconym – stawia pytanie: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?” (Łk 24,17). Uczniowie wracający do Emaus „rozmawiali i rozprawiali o tym wszystkim, co się wydarzyło” (Łk 24,14). Oczyszczali swe serca z bólu i złamanej nadziei przez rozmowę o wszystkim. Wędrowali nieświadomi głoszenia najważniejszej prawdy chrześcijańskiej wiary. Proklamowali KERYGMAT opowiadając o śmierci i zmartwychwstaniu Mistrza z Nazaretu. Umiemy już/jeszcze tak rozmawiać?
Droga Rodzino, przyjaciele Jezusa i o. Bogusia – bo i tak się do niego zwracaliście. Nie zawsze były łatwe i ugrzecznione wasze dialogi. Chciał uchodzić za twardego Kaszubę, ale pod surowością i twardą skorupą wypowiadanych opinii, ukrywało się wrażliwe serce kapłana i zakonnika. Mieliście prawo czasem denerwować się na Wujka, gdy w zbyt szorstkim stylu wyrażał swe zdanie. Nie akceptował realizowanej w praktyce zasady: „Róbta, co chceta”. Jako sługa Zmartwychwstałego nie mógł milczeć i udawać, że się „nic nie stało”. Jest jeszcze wiele do ewangelicznego przemyślenia. Kochał Was, dlatego walczył do końca o Wasze zbawienie. Szczerze i świadomie – porządkując całą przeszłość – dziękował za wszelkie dobro, którego doświadczył ze strony bliższej i dalszej rodziny. Względem nas, Współbraci, był niekiedy równie surowy w ocenie. Oto człowiek! Umiał jednocześnie przeprosić, co uczynił pod adresem własnej Rodziny i Zgromadzenia Zmartwychwstańców.
W życiu tego kapłana – Zmartwychwstańca wydarzyło się wiele, o czym w skrócie usłyszeliśmy przed rozpoczęciem liturgii.
Spośród wielu charyzmatów i talentów, jakimi Bóg obdzielił o. Bogusława CR chciałbym przypomnieć tylko nieliczne:

  1. życie konsekrowane – wspólnota zakonna Zmartwychwstania Pańskiego stała się jego drugą rodziną, w której aktywnie i twórczo – podejmując liczne obowiązki zakonnika – przeżył 58 lat. Nie lekceważył przekonania, że „Bóg powołał nas, abyśmy żyli razem jak bracia – dzieląc się darami, jakie otrzymaliśmy, pomagając sobie wzajemnie, modląc się i pracując razem dla Bożej chwały”. Nieustannie wierzymy, że Chrystus „powołał nas, abyśmy byli wspólnotą, która jest żywym znakiem ewangelicznych wartości: sprawiedliwości, prawdy i miłości” [7]. Nasz brat, śp. Bogusław CR, również był przekonany, że „Bóg powołuje go, abyśmy razem pracowali nad zmartwychwstaniem społeczeństwa, niosąc wszystkim Boże życie i miłość poprzez nasze osobiste świadectwo, poprzez świadectwo naszego życia wspólnotowego i poprzez apostolaty Zgromadzenia, a zwłaszcza pracę parafialną i wychowawczą”[8]. W pełnieniu woli Bożej otwierała się kolejna perspektywa dla ks. Bogusława CR.
  2. Kapłaństwo Jezusa Chrystusa – dar i zadanie, z którego był bardzo dumny, a pamiętając o własnej tożsamości, chętnie to eksponował. Każdego dnia zasiadał do eucharystycznego stołu, przy którym z Jezusem „łamał chleb”, spożywał Go wraz z przenajświętszą Krwią i dzieląc Sakrament pośród spragnionych wzmacniał siły wszystkich pielgrzymujących do Domu Ojca. Ponieważ „Zgromadzenie uważa się za powołane do wszystkich form posługiwania, w których można realizować charyzmat [świeckiego] Założyciela – Bogdana Jańskiego i jego uczniów, tzn.: ożywiać nadzieję opartą na bezwarunkowej miłości Boga i pracować nad osobistym i społecznym zmartwychwstaniem”[9]. Z tego względu „zmartwychwstańcy uznają za sobie właściwe te formy posługiwania, w których zakonnicy – sami stanowiąc wzór chrześcijańskiej wspólnoty – będą również mogli budować wspólnoty, [by] współpracować z laikatem…”[10]. W czasie długoletniej pracy apostolskiej o. Bogusław CR ujawnił inny, cenny dla posługi kapłańskiej, dar kaznodziejski. Trudna jest dzisiaj do zliczenia ilość rekolekcji, misji parafialnych. Zarówno w kraju jak i poza jego granicami. Odważył się także towarzyszyć Siostrom Matki Teresy na ziemiach byłego Związku Radzieckiego. Zaangażowanie duszpasterskie, jak u każdego sługi Pana, składa się na wieniec wdzięczności względem Boga.
  3. Panie Zmartwychwstały, nie sposób przemilczeć – chyba najbardziej upubliczniony i rozsławiający zmartwychwstańców – jego dar głosu i talentu muzycznego szlifowanego w Poznaniu pod okiem ówczesnego rektora Szkoły Muzycznej, pana profesora Stefana Stuligrosza. Do dzisiaj pamiętamy wprawki, którymi należało się rozśpiewać, by dźwięk „z przepony rezonował w głowie”, bo głos musiał wybrzmieć. Umiłowaną treścią życia zawodowego ks. Borzyszkowskiego CR, stała się muzyka klasyczna, zwłaszcza chóralna. Tej pracy poświęcił większość swojego życia. Świadkowie i współuczestnicy tego twórczego etapu są dzisiaj pośród nas – bardzo Wam dziękujemy!
  1. Przez Krzyż i śmierć do zmartwychwstania i chwały.

Umiłowani Przyjaciele!
W Kościele i wspólnocie Zmartwychwstania Pańskiego „jesteśmy przekonani, że miłość Boża do nas jest miłosierna i niezawodna… Wierzymy, iż w swojej miłości Ojciec powołuje nas do nawrócenia…”[11]. Skoro życie ludzkie włączone jest w dynamikę paschalną Jezusa Chrystusa, by być przez Niego przemienionym, to codzienność staje się „doświadczeniem miłości Boga, który chętnie przebacza i przychodzi z pomocą… Ta paschalna dynamika trwa przez całe nasze życie”[12].
Konstytucje zakonne zmartwychwstańców zachęcają, abyśmy byli „gotowi na przyjęcie z cierpliwością i poddaniem się woli Bożej choroby i innych ludzkich ograniczeń oraz wymogów życia wspólnego”[13]. Realizacja paschy – przejścia okazała się (jak to zwykle bywa) doświadczeniem totalnie zmieniającym wartościowanie samego siebie oraz wszystkiego, co nas otacza. Obrazuje to Ewangelia z liturgii słowa dzisiejszego święta Przemienienia Pańskiego. Powolne ogołocenie z wszystkiego, co nie może wejść do Bożego Królestwa, owocuje dojrzewaniem człowieczeństwa również w tych, którzy z miłością towarzyszą odejściu bliskiej osoby. Przez lata bycia razem takimi się staliśmy. Rodzina zakonna w dziwnym niekiedy konglomeracie zależności i wzajemnych oddziaływań szlifuje nas na kształt skarbu odkrywanego w radości i cierpieniu, zapracowaniu i świętowaniu, gdy „jesteśmy razem jak bracia”.
Dekret Przełożonego Prowincjalnego o twoich, o. Bogusławie CR, przenosinach do Domu zakonnego w Kościerzynie czekał na ostateczną pieczęć, ale ty „dekretem Boskim” – rangi najwyższej i niedoścignionej przez żadną ziemską władzę, oraz nieodwołalnym – jak się okazało, wymknąłeś się kryteriom przestrzeni i czasu, aby celebrować Ucztę Baranka Paschalnego w Domu Ojca. Siostra Śmierć posłyszawszy, że jest tam miejsc wiele, przybyła do Puckiego Hospicjum po ciebie, o. Bogusławie CR, bo okazało się, że wszystko przygotowane. Również dla każdego z nas.

Niech oczy przejrzą, serce pała miłością, bo Jezus rzeczywiście zmartwychwstał i jest z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Zatem „spieszmy się kochać Współbraci, zbyt szybko odchodzą”[14] – jak dzisiaj ksiądz i zakonnik spod sztandaru zmartwychwstania, Bogusław Borzyszkowski CR. Niech „nieustanne ALLELUJA okresu wielkanocnego streszcza nasze stałe dążenie do wysławiania Pana”[15] – TERAZ I NA WIEKI WIEKÓW! Amen.

 

o. Ryszard Burda CR

P.S.

 

Św. Paweł nas niezmiennie zachęca: „W miłości braterskiej nawzajem bądźcie sobie życzliwi; w okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie… bądźcie płomiennego ducha… weselcie się nadzieją…” (Rz 12,10-12a). Alleluja!

 

 


[1] Antoine de Saint-Exupery, Mały Książę.
[2] Przypis do Mdr 3,4nn.
[3] Modlitwa do Jezusa Zmartwychwstałego.
[4] Z modlitwy pogrzebowej.
[5] Z modlitwy za zmarłych.
[6] Konstytucje CR, Misja, Rzym 2019.
[7] Konstytucje CR, Charyzmat.
[8] Tamże.
[9] Konstytucje CR, § 192.
[10] Tamże.
[11] Konstytucje CR, Charyzmat.
[12] Konstytucje CR, § 1
[13] Konstytucje CR, § 82.
[14] Por. ks. J. Twardowski.
[15] Konstytucje CR, § 3.

Paweł Smolikowski CR

Czcigodny Sługa Boży
ks. Paweł Smolikowski CR

DEKALOG WYCHOWAWCY

  1. Wydobywaj dobro z człowieka i pomóż mu je rozwinąć z pomocą łaski Bożej.
  2. Ucz, jak pokonywać zło, które się w nim zakorzenia.
  3. Bądź tym, który na modlitwie wyprasza wychowankom potrzebne im dobro.
  4. Obdarzaj zaufaniem i ucz samodzielnej pracy nad sobą.
  5. Motywuj tak, aby motorem działania nie był strach,
    lecz osobiste przekonanie i poczucie obowiązku.
  6. Stosuj dialog i miłość w relacji z wychowankiem.
  7. Bardziej niż słowem, ucz przykładem i sposobem bycia.
  8. Okazuj wychowankom szacunek i nigdy nie bądź despotą.
  9. Powierzając odpowiedzialności we wspólnocie,
    ucz odpowiedzialności za wspólnotę.
  10. Zachęcaj do szczerości i wychowuj do wolności.

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *

My chcemy Polski a nie bolszewizmu,
Bośmy narodem, nie opryszków zgraja,
Bośmy nie chcieli u siebie caryzmu,
Tępienia wszystkich, co nam w drodze stoją.

Chcemy wolności: wolność dla nas święta,
Ale dla wszystkich niechaj ona będzie,
Niech nie nakłada ona innym pęta,
Z niewolą stając w jednym wtedy rzędzie.

Chcemy równości, prawdziwej równości,
Niech równym będzie szlachcic i włościanin,
Robotnikowi ten, co dzierży włości
A równym wszystkim niech będzie mieszczanin.

Niech równi będą możni z nędzarzami,
Chcemy równości, nie chcemy my panów
Niech wszyscy równi będą między nami,
Niech żyje równość, ale wszystkich stanów.

Precz z przywilejem, czy rodu czy pięści,
Wśród nas niech siła nie będzie prawem,
Niechaj przewrotnym u nas się nie szczęści,
Bo to się skończy niewolnictwem krwawem.

ZNAK JONASZA ZNAKIEM CZCIGODNEGO SŁUGI BOŻEGO I ZMARTWYCHWSTAŃCA O. PAWŁA SMOLIKOWSKIEGO

Jon 3,1-10
Łk 11,29-32

 

Drogi Księże Biskupie Janie,
Czcigodny Ojcze Prowincjale,
Drodzy Bracia Kapłani według urzędów i godności,
Drogie Siostry według nominacji i przynależności,
Umiłowani Bracia i Siostry w Chrystusie.

Już wiemy, dlaczego tutaj się zebraliśmy i dlaczego nas jest tak wielu. Jest to wspólne dziękczynienie za życie i dzieło tego człowieka, tego kapłana, tego zmartwychwstańca, który tam w kruchcie spoczywa, jego doczesne szczątki, Czcigodnego Sługi Bożego Pawła Smolikowskiego. Dziękczynienie również – przypomnę – za dekret o heroiczności cnót, który papież Franciszek podpisał. Jest to wielka radość i wdzięczność Kościoła, który jest w Krakowie, dlatego gościmy Księdza Biskupa z nami, dlatego Ksiądz Biskup świętuje tę okoliczność razem z nami. Ale jest to też, a może przede wszystkim radość i wdzięczność Zgromadzenia Zmartwychwstańców, dlatego też wyżsi przełożeni są z nami, radni generalni, prowincjalni i cała reszta, bo na tej ziemi, w tych murach realizowała się świętość jednego z naszych, jak to się krótko mówi, świętość która otrzymała uroczyste potwierdzenie papieskie.
I dzisiaj dziękując Bogu za to święte życie, chcemy się nad nim pochylić, aby wydobyć dla nas niektóre momenty, które można by i trzeba by naśladować, albo jak powiedział Ojciec Prowincjał, dostrajać do naszego życia, momenty, które może będą dla nas natchnieniem, inspiracją, motywacją, wzorem, a może taż zawstydzeniem... czy ja wiem czym?
A słowo Boże z obu czytań jest dziś jednorodne: „kręci się” wokół proroka Jonasza. Ten prorok mniejszy musi być ważnym ogniwem w łańcuchu wydarzeń zbawczych, skoro sam Pan Jezus – w odpowiedzi na natarczywe pytanie, na natarczywe żądanie cudu ze strony słuchaczy – oświadcza uroczyście, iż „żaden znak nie będzie dany oprócz znaku Jonasza”.
Trzeba nam zatem rozebrać ten znak na „czynniki pierwsze” – tak nawiasem mówiąc sześć takich udało mi się wyłuskać – abyśmy uświadomili sobie, jakie niesie treści niesie i jak ta parabola biblijna przystaje z jednej strony do Czcigodnego Sługi Bożego Pawła, a z drugiej strony do każdego z nas, do każdego zmartwychwstańca i do każdego chrześcijanina; powiem od razu: powinna być naszym znakiem (inna rzecz, czy każdemu w niej do twarzy).

1. Pan przemówił po raz drugi: znak powołania i nowego człowieka

W pierwszym czytaniu spotykamy Jonasza już po ucieczce od przeznaczenia Bożego i po przygodzie z wielką rybą. Wyplutego na brzeg znów dopadł Pan, niosąc nie tylko ocalenie, ale i powtórne wezwanie, powtórne powołanie, niby takie samo, ale nie to samo.
Podobnie było i z Czcigodnym Sługą Pawłem. Urodzony w 1849 roku, daleko od Warszawy, przez różne perypetie i koleje losu, związane z pracą ojca, który był wziętym inżynierem kolejnictwa, znalazł się w końcu w stolicy; mając 17 lat wstępuje do seminarium duchownego w Warszawie. Jak sam pisze: „Pragnienie poświęcenia się stanowi duchownemu wciąż trwało, a nawet, choć niejasno, stał przede mną ideał zakonnika... (I teraz przepraszam Księdza Biskupa, bo coś będzie o nim). W całym mym marzeniu o moim powołaniu, nigdy nie stawało mi na myśli zostanie biskupem lub piastowanie jakiejś godności kościelnej, owszem to wszystko wykluczałem. Ideał, do jakiegom się przywiązał, był zakonnik, będący (i teraz uwaga) pod zupełnym posłuszeństwem i w zupełnym ubóstwie, w ciągłej pracy misjonarskiej”. I to pisze człowiek, który miał złożyć śluby wieczyste, miał dopiero rozpoczynać drogę kapłaństwa i drogę misjonarską. Kiedy po roku, w 1867 wstąpił do zmartwychwstańców, to usłyszał od Boga jakby drugie – jak to u Jonasza było – wołanie: wstań i idź do wielkiego miasta, do Rzymu. I poszedł.
Również każdy z nas został wezwany, powołany, zaproszony „do doskonalenia chrześcijań-skiego życia przez naśladowanie Chrystusa, abyśmy wraz z Nim żyli, umierali i zmartwychwstawali”, jak powiadają nasze Konstytucje, my to znamy na pamięć (6), aby każdy z nas, czy to jest zakonnik, czy świecki, czy biskup, czy kleryk, był nowym człowiekiem, bo każdy może być święty, jak to pięknie śpiewa Arka Noego:
"Taki duży taki mały może Świętym być
Taki gruby taki chudy może Świętym być
Taki ja i taki ty może Świętym być.
To mamy pierwszy znak, a sześć ich jest".

2. Wstań, idź do Niniwy: znak misyjny

Jonasz to prorok nietypowy. Proszę zauważyć, że tylko on został posłany do wielkiego miasta, wyjątkowo złego i bezbożnego. Posłany był więc prosto do pogan, aby ich uratować przed zgubą i głosić im wezwanie do nawrócenia i groźbę zniszczenia. Nie szuka specjalnych słów, mówi proste słowa i cały dzień powtarza to samo: nawracajcie się i pokutujcie, bo zaraz będzie koniec z wami. Ale de facto przybliża on prawdę o Bogu łagodnym i miłosiernym, dobrym i cierpliwym, kochającym i przebaczającym.

Moi kochani.
Ta misyjność Bożej ekonomii zbawienia wyraźnie dochodzi do głosu w życiu Czcigodnego Sługi Bożego. Po studiach i ślubach wieczystych został w 1873 w obrządku grecko-słowiańskim wyświęcony. W archiwum znajduje się pismo skierowane do ówczesnego Generała, w którym wyłuszcza w 6 punktach „korzyści ze święcenia się teraz w rycie wschodnim”. (Dlatego mamy tu dwóch takich ubranych we wschodnie szaty). Przy tym był tak zdeterminowany do przyjęcia tego obrządku i pisał, że jeżeli by Kongregacja nie pozwoliła na przejście, to „gotów był czekać nawet parę lat na święcenia”. Ale w tym samym zdaniu dodał: „jeżeli Przewielebny Ojciec Generał na to pozwoli”. I to jest cały Paweł – człowiek, który „oddał Bogu swoje uczucia, swoje myśli, swoją wolę”. I poszedł z Ewangelią i Chrystusem najpierw – jak słyszeliśmy – do narodu bułgarskiego, gdzie tam 8 lat spędził, a potem do narodu ukraińskiego czyli ruskiego, gdzie tam 9 lat pracował.

Moi Kochani.
Również każdy z nas jest wezwany do tego – jak mówi Papież Franciszek – by "przejrzeć na oczy i przypomnieć sobie, do czego nas Pan Bóg powołał, a mianowicie do konsekwentnego wyruszenia w drogę — po wyjściu z siebie naturalnie — by podzielić się Zbawicielem z tymi, którzy na Niego wciąż czekają, szukając go po omacku, oraz by spotkać Go w ubogich, cier-piących, samotnych, pogardzanych czy życiowo pogubionych". To mówi Papież. I to był drugi znak.

3. Szedł i głosił: znak prorocki

W Świętej Księdze bardzo zwięźle opisano misję Jonasza, mianowicie trzema czasownikami: szedł, wołał i głosił, głosił to, co mu Pan polecił. Znaczy to, że idąc chciał dotrzeć, nie czekał aż inni przyjdą, chciał dojść do każdego, wołał, to znaczy mówił głośno, z całej siły, aby każ-dy usłyszał, głosił, to znaczy mówił tak, aby każdy zrozumiał i zechciał przyjąć słowo.
Czyż nie podobnie czynił też nasz Czcigodny Sługa Boży? Słyszeliśmy w referatach, że niósł Słowo Boże głosem i piórem: głosił kazania i konferencje: głosił je do kolegiastów, kleryków i nowicjuszy, dla zakonnic i księży. Napisał wspaniałe „Rozmyślania z Chrystusem Panem odbywane”; uczył medytacji, a właściwie mówił do Jezusa tak, prosząc Go: „Ty sam mię tego naucz, bo to wszystko nie było jakąś piękną teorią, ale prawdziwą spółką z Tobą”. Ładnie powiedziane: spółka z Panem Jezusem. Głosił więc Słowo Boże – jak prorok – w porę i nie w porę, pamiętając zawsze, jak to powiadają nasze Konstytucje, że musi Ono najpierw kształtować życie głosiciela, a potem dopiero innych upominać, pouczać, wykazywać błędy i podnosić na duchu (por. Konstytucje, 216).

Moi Kochani.
My ochrzczeni też jesteśmy prorokami, wypełniamy misję prorocką, czyli nauczycielską, głównie przez świadectwo. Dzisiaj częściej się szuka świadków niż nauczycieli. Bo prawdziwy apostoł szuka każdej, nawet najmniejszej okazji, aby przepowiadać Chrystusa słowem i czynem, jak potrafi najlepiej, na ile starczy mu sił i umiejętności. To był trzeci znak.

4. Odwrócili się od swego złego postępowania : znak nawrócenia

Jonasz – jak żaden inny prorok w historii – może poszczycić sie niebywałym sukcesem. Wyobraźmy sobie, oto u jego stóp Niniwa, pogańskie miasto moloch (rozległe na 3 dni drogi) i proszę sobie wyobrazić jeden dzień pracy, porządnej pracy, a skutek pisze się wiarą, i pos-tem i pokutą, i popiołem! Ba, to minikazanie proroka podparł król dekretem o tym, aby każdy odwrócił się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami. Więcej, nawet zwierzęta, bydło i trzoda włączone zostały w ten skądinąd dramatyczny i spektakularny proces pokutny. I to jest skutek słowa, prostego słowa prorockiego. Nawrócenie.
Czcigodny Sługa Boży będąc sam czytelnym znakiem nawrócenia, bo praktyka życia po-twierdzała u niego ideały rad ewangelicznych i wierność duchowi zgromadzenia, posługiwał gorliwie w konfesjonale, również w tym, który tam stoi z tyłu (były dwa, teraz już tylko jeden został) i służył chętnie kierownictwem duchowym również wielkim ludziom i świętym (m.in. Abp Józefa Teodorowicza ze Lwowa i Adama Stefana Sapiehy) i uczył, że: „Najniebezpieczniejszą rzeczą w życiu duchowym jest obojętność”. I dodał: „Bardziej niebezpieczną niż grzech”.
Konstytucje naszego Zgromadzenia podkreślają, że uczestnictwo w życiu Pana Jezusa, w życiu Bożym, rozpoczyna się od nawrócenia, i dodają, że to jest nie jakaś rzeczywistość statyczna, ale dynamiczna, że to jest proces trwający całe życie (od kołyski, ale tam jeszcze w kołysce to nikt nic nie wie o nawracaniu, to trzeba by powiedzieć: od ślubów aż po grób) (1). Umieranie i zmartwychwstanie albo powstawanie do nowego życia – będąc w chrzcie początkiem sakramentalnym – w konsekracji zakonnej staje się dobrowolnie obranym projektem, a właściwie lepiej powiedziane: programem życia. I to był czwarty znak.

5. I ulitował się Bóg: znak Bożej miłości

Chociaż Jonasz nie zabłysnął płomiennymi mowami, lecz powtarzał w kółko to samo: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa będzie zniszczona” (Jon 3,4), niniwici przejęli się jego słowami: ogłosili post i przyoblekli się w wory od najstarszego do najmłodszego. Ich skrucha i pokuta sprawiły, że Bóg nie wykonał zapowiadanej kary. W ten sposób Jonasz stał się „nośnikiem”, znakiem przebaczenia i miłosierdzia Bożego.
Takim „nośnikiem” miłosierdzia i miłości Boga był pokorny nasz Czcigodny Sługa Boży Paweł, który będąc wieloletnim (30 lat) rektorem Papieskiego Kolegium Polskiego w Rzymie, miał znaczący udział w wychowaniu wielu wybitnych duchownych, błogosławionych i świętych (św. Józef Sebastian Pelczar, św. Józef Bilczewski, bł. Jan Balicki, bł. Franciszek Rosłaniec, bł. Władysław Góral; kard. Kakowski, Dalbor, Sapieha itd). To można doczytać w roz-maitych broszurkach. On właśnie wychowywał i w Bułgarii i we Lwowie i w Polsce, we Włoszech na prawych i uczciwych obywateli i patriotów, formował do kapłaństwa i życia zakonnego.
„Jesteśmy wszyscy przekonani, że miłość Boża względem nas jest miłosierna i niezawodna”. Wiara nam pokazuje, czym jest Bóg, jak nas umiłował, co dla nas uczynił. W uszach nam dźwięczą słowa Ewangelii: Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał... A więc miłość Boga ku nam, dotykająca naszych ułomności i słabości, może stanowić wyraź-ny znak dla każdego, kto posiada żywe oczy wiary. Pisał poeta (William Blake):
"Gdzie Dobroć, Litość, Pokój, Miłość -
Tam płyną nasze modły:
Żadnej znękanej ludzkiej duszy
Te cnoty nie zawiodły.
Bo Dobroć, Litość, Pokój, Miłość
To Bóg, co włada w świecie,
I Dobroć, Litość, Pokój, Miłość
To Człowiek - Jego dziecię". (Z Tobą, więc ze Wszystkim, Kraków 1992, s. 179)
To był piąty znak.

6. Coś więcej niż Jonasz: znak śmierci i zmartwychwstania Jezusa

Pan Jezus nawiązując do znaku Jonasz, powiada (przywołując jeszcze po drodze królową z południa i Salomona), że tu jest coś więcej niż Jonasz. Tym „więcej” jest znak śmierci i zmartwychwstania. Z tym, że nie o dokładne miary czasowe tu chodzi, więcej o obraz i tzw. typ.
Trafnie napisał nasz O. Generał Paul Voisin, który pochylając się nad życiem Czcigodnego Sługi Bożego, odnalazł w nim prawdziwe odbicie ducha każdego z naszych Założycieli:
- odnalazł w nim odważną wizję Bogdana Jańskiego,
- odnalazł paschalną duchowość Piotra Semenenki i
- odnalazł ducha misyjnego Hieronima Kajsiewicza.
I dalej pisze, że Paweł Smolikowski przyjął i wcielił w życie „duchowość Piotra Semenenki, CR. Był tym, który znał ojca Piotra i osobiście doświadczył jego mądrości, pasji i świętości. A zgłębianie historii i duchowości Zgromadzenia pozwoliło mu jeszcze bardziej wzrastać w uznaniu własnej nędzy, nicestwa i zepsucia i zrozumieć, iż wzywają nas one, byśmy zwrócili się do Boga i otwarli na Jego bezwarunkową miłość”. Byśmy umierali grzechowi i zmartwychwstawali do nowego życia w Bogu.
Tak więc wszyscy, a szczególnie spod znaku zmartwychwstania, kobiety i mężczyźni, jesteśmy czytelnym znakiem śmierci i zmartwychwstania Chrystusa tylko wtedy, gdy „wy-niszczenie tego, co w nas jest grzechem i dziedzictwem grzechu, pozwala odżyć i narodzić się każdego dnia głębszemu dobru, utajonemu w duszy ludzkiej”. To jest cytat ze świętego Jana Pawła II, z dokumentu Redmptionis donum (10).

* * *

Myślę, że te medytacje nad znakiem Jonasza pozwoliły nam dotknąć pewnych rysów postaci i dzieła Czcigodnego Sługi Bożego Pawła. (Wszystkiego nie da się rady powiedzieć; resztę można doczytać); myślę też, że te medytacje ukazały nasze własne podobieństwo do proroka z Niniwy. Każdemu z nas – podobnie jak Jonaszowi – trudno czasem zrozumieć wymagania i strategię Pana Boga. My wszyscy potrzebujemy – jak Jonasz - Bożej pomocy, to znaczy zbawienia. Jesteśmy przeświadczeni, że Czcigodny Sługa Boży Paweł jest święty, że patrzy na nas z nieba. Ufamy, że w przyszłości staniemy się – może nie wszyscy – świadkami jego beatyfikacji. Prosimy Boga o to i modlimy się jak tylko potrafimy żarliwie, aby to świątobli-we życie, które trwało 77 lat, 7 miesięcy i 7 dni, Kościół zechciał wynieść do chwały ołtarzy. Błagajmy też Boga, abyśmy wszyscy – jak Czcigodny Sługa Boży – byli znakiem powołania i nowego człowieka, byli znakiem misyjnym, byli znakiem prorockim, byli znakiem nawrócenia, byli znakiem Bożej miłości, byli znakiem śmierci i zmartwychwstania Jezusa. To jest tych sześć znaków, któreśmy medytowali. Niech Czcigodny Sługa Boży Paweł u dobrego Boga wstawia się za nami w trudnościach życia codziennego, których nikomu nie brakuje. To on nam dzisiaj mówi z góry: idź dokąd szli nasi ojcowie, bądź odważny i silny, powtarzaj: Ty mnie Panie powołałeś. Przyspiesz kroku przed metą, bo czasu coraz mniej. A na świadectwo czekają.

Ks. Kazimierz Wójtowicz CR, Homilia
Kraków - ul. Łobzowska, 21 lutego 2018

KRAKÓW, Kościół CR przy ul. Łobzowska 10 (tutaj spoczywa Wielebny Sługa Boży o. Paweł Smolikowski CR)

We wtorek 19 grudnia 2017 r., Papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót ks. Pawła Smolikowskiego CR.
Pragnę więc z wielką radością zaprosić Wszystkich Współbraci, Braci Zewnętrznych oraz tych, którzy są z nami w jakikolwiek sposób związani, na wspólne dziękczynienie Bogu za łaskę ogłoszenia dekretu o heroiczności cnót Wielebnego Sługi Bożego O. Pawła Smolikowskiego CR.
Uroczysta Msza św. dziękczynna będzie celebrowana, w ramach sympozjum o Ojcu Pawle, dnia 21 lutego 2018 roku w Krakowie przy ul. Łobzowskiej 10.

o. Prowincjał CR

ZMARTWYCHWSTAŃCY 2018 - ul. Łobzowska

BOŻE NARODZENIE 2017 - ZMARTWYCHWSTAŃCY (Dębki)

RÓŻANIEC DO GRANIC NA PLAŻY W DĘBKACH

Kajakiem od Jeziora Żarnowieckiego do Bałtyku w Dębkach

PIELGRZYMKA ŁODZIAMI I PIESZO: NADOLE - ŻARNOWIEC (odpust św. Anny)

http://aktywne.trojmiasto.pl/Piasnica-do-morza-na-zachod-slonca-n114348

o. Paul Voisin CR - nowym przełożonym generalnym zmartwychwstańców

Do podstawowych zadań Kapituły Generalnej, która obecnie trwa w Rzymie, należy m.in. troska o dobro wspólne Zgromadzenia czy też ocena wierności charyzmatowi. Do kompetencji kapituły należy również wybór przełożonego generalnego i jego rady.

W czwartek, 15 czerwca 2017 r., dokonano wyboru nowego Przełożonego Generalnego. Został nim Ojciec Paul Voisin CR. Urodził się w Waterloo, Ontario w Kanadzie, 14 sierpnia 1951 r. Wstąpił do Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego po ukończeniu szkoły średniej św. Hieronima w Kitchener. Wyświęcony 14 maja 1977 r. przez bpa Briana Hennesy CR. Pracował 13 lat jako misjonarz w Boliwii, był Przełożonym Prowincjalnym Prowincji Ontario-Kentukcy. Od 2012 pełnił funkcję rektora i wikariusza generalnego Diecezji Hamilton na Bermudach.

O. Voisin CR zastąpi na urzędzie przełożonego generalnego Zgromadzenia Zmartwychwstańców o. Bernarda Hyllę CR, który ten urząd piastował w latach 2011-2017. O. Voisin jest 20. następcą Brata Starszego Bogdana Jańskiego, Założyciela Zgromadzenia.

Rzym i różności

ITALIA - Mentorella i okolice

Tivoli i okolice: VILLA ADRIANA i VILLA d'ESTE

W Subiaco - wizyta u św. Benedykta i św. Scholastyki

Zmartwychwstaniec z Bułgarii w Dębkach

REKOLEKCJE W DĘBKACH (2016)

WIOSENNY ZACHÓD SŁOŃCA W DĘBKACH

WARKA - U KAZIMIERZA PUŁASKIEGO

DNI FORMACJI CIĄGŁEJ ZMARTWYCHWSTAŃCÓW

ZMARTWYCHWSTAŃCY W GDAŃSKU I KOŚCIERZYNIE

Dębki - rekolekcje z towarzyszeniem ks. bp. Edwarda Dajczaka

LAS PIAŚNICKI - "KATYŃ KASZUBSKI" (4.10.2015)

DĘBKI - LATO 2015

MENTORELLA - SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ ŁASKAWEJ - ZMARTWYCHWSTAŃCY

WATYKAN - KAPLICA "REDEMPTORIS MATER"

CAPRI - BYŁEM, WIDZIAŁEM

HERCULANUM - wydobyte z lawy wulkanicznej

ZMARTWYCHWSTAŃCY W ZAGŁĘBIU I NA ŚLĄSKU

DROGA KRZYŻOWA W LESIE PIAŚNICKIM

Wiosna nad Bałtykiem w Dębkach - połowy czas zacząć!

SYMPOZJUM Z OKAZJI 175. ROCZNICY ŚMIERCI BOGDANA JAŃSKIEGO - ZAŁOŻYCIELA ZMARTWYCHWSTAŃCÓW

DNI FORMACYJNE ZMARTWYCHWSTAŃCÓW - 2015 - ROK ŻYCIA KONSEKROWANEGO

FORMACJA STAŁA ZMARTWYCHWSTAŃCÓW - ŚLADAMI BŁ. JANA PAWŁA II - 2014

GROBY OFIAR HITLEROWSKICH W LESIE PIAŚNICKIM K. WEJHEROWA - bł. Alicja Kotowska CR

Zachęcamy do pobrania INFORMATORA, dzięki czemu będą Państwo mogli zapoznać się z historią i teraźniejszością naszego Zgromadzenia zakonnego.

E - KSIĘGA PAMIĄTKOWA DĘBEK = świadectwa historii i teraźniejszości


Alleluja! 

 Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do współtworzenia KSIĘGI PAMIĄTKOWEJ przez osoby, rodziny, kapłanów, osoby zakonne... oraz każdego, kto od lat (a może i pokoleń) odwiedza Dębki i współuczestniczy w kształtowaniu ich duchowego klimatu.
 W realizowanym pomyśle chodzi o pozbieranie jak największej ilości opisów historycznych Dębek i osób je odwiedzających. Cennym świadectwem będą fotografie ukazujące osoby, wydarzenia oraz krajobraz Dębek i okolicy. Im dalej sięgniemy początków, historii i terraźniejszości, tym wspanialszy powstanie obraz tego pięknego zakątka Ojczyzny i Kaszub. 

 Zapraszam do współpracy w tworzeniu tego dzieła zarówno rdzennych mieszkańców jak i gości zżytych z tą krainą, by - to,co dobre, piękne i wartościowe - "uchronić od zapomnienia", a młodemu pokoleniu pomóc pamiętać i szanować przeszłość, bo ona jest warunkiem przyszłości.
W roku 2015 przypada 80. rocznica wybudowania kościoła w Dębkach (1934/35) i pobytu zmartwychwstańców na tej gościnnej, kaszubskiej ziemi, pośród pięknej przyrody i życzliwych ludzi. Bezcenną również rolę w rozwoju Dębek wnosili i nadal wnoszą Wczasowicze. 

 Listy, opisy, wspomnienia, zdjęcia i kroniki rodzinne prosimy kierować na adres niniejszego Ośrodka: burda@xcr.pl lub przez osobisty kontakt z rektorem tutejszego kościoła. 
 Przy dobrym zaangażowaniu jest szansa na publikację owej "Księgi Pamiątkowej", jaka - ufam - powstanie z okazji JUBILEUSZU (1935 - 2015).

o. Ryszard Burda CR
rektor kościoła w Dębkach

PROFESOR ZWYCZAJNY DOKTOR MEDYCYNY ADAM WRZOSEK
(artykuł - wspomnienie z Biuletynu Informacyjnego Wielkopolskiej Izby Lekarskiej z października 2013 roku, s. 12-13)
 

[P.S.: "Profesora Wrzoska znałem i bywałem u niego w mieszkaniu przy ul. Krzyżowej (w Poznaniu), gdzie mogłem podziwiać tę niezwykłą postać" - pisze w swym artykule prof. zw. Andrzej MALINOWSKI, senior Instytutu Antropologii UAM w Poznaniu.
Poniżej artykuł udostępniony dzięki uprzejmości ówczesnej studentki prof. Adama Wrzoska, Pani Lidii Mieruszyńskiej z d. Kleczewska].

= = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = =

Profesor zw. Doktor med. Adam Wrzosek (1875 – 1965), patolog, historyk medycyny, antropolog urodził się 6 maja 1975 roku w Zagórzu koło Dąbrowy Górniczej. Szkołę średnią ukończył w Łodzi. Studia medyczne odbył w Kijowie, Zurichu i Berlinie, i tam w 1889 r. otrzymał dyplom lekarski. Wiedzę uzupełniał na Sorbonie, w szkole Antropologicznej w Paryżu, następnie w Wiedniu i Krakowie. Tam w 1901 r. podjął pracę w Zakładzie Patologii Ogólnej i Doświadczalnej Wydziału Lekarskiego UJ. Habilitował się z patologii, następnie z historii medycyny. W 1908 r. był już docentem, a w 1910 r. profesorem nadzwyczajnym. W Uniwersytecie Jagiellońskim zorganizował i kierował Muzeum Historii Medycyny. W 1914 r. przeniósł się do Zakładu Antropologii UJ, którym pod nieobecność prof. J. Talko-Hryncewicza, kierował do 1918 r.

W latach 1914 – 1918 w armii austriackiej był naczelnym lekarzem Szpitala Fortecznego w Krakowie. Leczył i badał antropologicznie jeńców wielu narodowości, m.in. Rosjan, Serbów, Macedończyków, a dane na ich temat ogłosił w monografiach. Od 1918 r. w randze podpułkownika służył w tym szpitalu w Wojsku Polskim. W 1918 r. dojeżdżał też do Warszawy, gdzie na uniwersytecie organizował Zakład Patologii wespół z A. Macieszą, ciesząc się poparciem J. Piłsudskiego, mimo że miał orientację polityczną związaną z obozem narodowym. W 1919 r. przeszedł do rezerwy w stopniu pułkownika. W czasie wojny z bolszewikami w 1920 r. ochotniczo wstąpił do wojska, służąc do połowy 1922 r. W Warszawie powierzono mu kierownictwo Sekcji Nauki w Ministerstwie Spraw Wojskowych. W 1919 r. uzyskał tytuł prof. Zwyczajnego oraz został szefem Sekcji Nauki i Szkół Akademickich w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Był twórcą ustawy o szkołach akademickich, która obowiązywała w latach 1920 – 1933. Nowocześnie myślał o reformie studiów lekarskich, czego dowodem jest monografia wydana w Poznaniu w 1918 r., w której zapisał zasady i program studiów.

Senat Uniwersytetu Poznańskiego, za namową rektora H. Święcickiego, powołał go 25 kwietnia 1920 r. na organizatora i dziekana Wydziału Lekarskiego. Funkcję tę sprawował do 1923 r. Na tym wydziale zorganizował zakłady Historii i Filozofii Medycyny, Muzeum Historii Medycyny i Zakład Antropologii, którym kierował do 1939 r. – do wybuchu wojny. Czasowo kierował też Zakładem Bakteriologii. Wykładał propedeutykę pediatrii (podręcznik 1913 r.), etykę lekarską, historię medycyny, metodologię pracy naukowej, antropologię. Tę ostatnią widział jako „klinikę zdrowego człowieka”, dającą wiedzę o istocie zmienności biologicznej zdrowych ludzi. Jego zajęcia ze studentami cieszyły się wielkim uznaniem i gromadziły studentów medycyny, a także innych kierunków studiów. Światowej sławy historyk prof. H. Siegeryst uznał propozycje dydaktyczne Wrzoska za wzór do naśladowania w świecie.

Imponował erudycją, toteż miał pokaźne grono studentów i młodych lekarzy, których zarażał nauką. Wydoktoryzował 50 osób, wykształcił znaczna liczbę profesorów medycyny i antropologii. Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie w 1923 r. powierzył mu stanowisko kierownika katedry Historii Kultury Polski, ale nominacji tej Wrzosek nie przyjął, choć zgodził się kierować Zakładem Historii Medycyny. Systematycznie dojeżdżał do Wilna, gdzie wykładał historię medycyny i propedeutykę lekarską. Brał czynny udział w życiu naukowym USB. Zasługi naukowe Wrzoska były ogromne, poczynając od patologii i bakteriologii, w których dziedzinach jego nazwisko jest powszechnie znane. Jako historyk medycyny w swoich monografiach dokumentował dorobek Karola Marcinkowskiego, Ludwika Bierkowskiego, Tytusa Chełbińskiego, Józefa Majera, Izydora Kopernickiego, Aleksandra Macieszy i Jędrzeja Śniadeckiego. Tego ostatniego popularyzował m.in. przez wydanie „Teorii Jestestw Organicznych”. Jego renesansowe zainteresowania budziły i nadal budzą podziw wielu różnych specjalistów, m.in. antropologów, historyków i prehistoryków.

W 1925 r. zorganizował wykopaliska na cmentarzu ludności kultury łużyckiej w Lasach koło Kępna, dzięki którym przez 5 lat badań odkryto 1900 pochówków. Kolejny wielki sukces to wykopaliska na Ostrowie Lednickim (1932 – 1935), gdzie pozyskano 1500 szkieletów ludności wczesnopiastowskiej. W tych badaniach uczestniczyli studenci medycyny – liczni późniejsi profesorowie. Prowadził badania rozwoju fizycznego – ciągłe w Poznaniu, przekrojowe – dzieci kaszubskich. Wybudował Collegium I. Kopernickiego przy ul. Święcickiego jako siedzibę Zakładu Antropologii z pracowniami Higieny Szkolnej, Rentgenologii, nowoczesnym Ossarium. Wojna przekreśliła otwarcie tego zakładu, zmuszając Wrzoska do starań o służbę w wojsku. W rezultacie jednak dotarł do Kodynia nad Bugiem i zorganizował tam szpital dla uciekinierów. W listopadzie 1939 r. przyjeżdża do Warszawy, gdzie brał udział w tajnym nauczaniu medycyny, a w 1942 r. organizował Wydział Lekarski tajnego Uniwersytetu Ziem Zachodnich. Był jego dziekanem do 1944 r., a w tym roku następnym prorektorem UZZ. Po wojnie wraca do Poznania – 1945 r., podejmuje pracę, lecz w 1947 r. przechodzi na emeryturę, prowadząc działalność dydaktyczną do 1960 r. O ogromnej pracowitości i zaangażowaniu świadczy praca w komisjach naukowych PTPN, powołanie Polskiego Towarzystwa Antropologicznego, założenie i redagowanie wieloletnie „Archiwum Historii i Filozofii Medycyny”, „Przeglądu Antropologicznego”. Napisał bibliografię antropologii polskiej (1959 r.). Był członkiem wielu gremiów i towarzystw naukowych, w tym Państwowej Rady Zdrowia. Uhonorowany doktoratami honoris causa USB w Wilnie, Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Medycznej w Poznaniu, był odznaczony w kraju i za granicą, m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Był opiekunem Koła Misjologicznego studentów, wspomagał misyjne placówki lekarskie w Afryce i w Chinach. Pod jego bokiem wyrosła dr Wanda Błeńska, współpracował z ks. W. Szabuniewiczem i ojcem M. Kolbe. Tak płodne życie wiódł sam, w wielkiej skromności. Przebaczał też niezbyt przyjaźnie do niego nastawionym uczonym. Życie zakończył 26 lutego 1965 r. w wieku 90 lat. Został pochowany na cmentarzu junikowskim.

Warto polecić studiowanie i pamięć o tym wielkim Polaku i z wyboru Wielkopolaninie. Imię Wrzoska nosi ulica na Winiarach, pomiędzy ul. Dojazd a Wincentego Witosa (Poznań). Oprócz tego Uniwersytet Medyczny ma w Poznaniu Collegium Adama Wrzoska przy ul. Dąbrowskiego 79.

P.S.: Profesora Wrzoska znałem i bywałem u niego w mieszkaniu przy ul. Krzyżowej, gdzie mogłem podziwiać tę niezwykłą postać.

PROF.ZW. ANDRZEJ MALINOWSKI
SENIOR INSTYTUTU ANTROPOLOGII
UNIWERSYTETU IM. ADAMA MISKIEWICZA
W POZNANIU

=================================================================================================================

Pan Profesor Adam Wrzosek,przyjaciel Zmartwychwstańców, wielbiciel i propagator Dębek (gm. Krokowa, pow. Puck, parafia Żarnowiec), ma także tutaj swoją ulicę. Zapraszamy do wędrówki śladami tego wielkiego miłośnika Kaszub i Kaszubów.


Czekamy na dalsze wspomnienia (fotografie) o ludziach, czasach i przyrodzie dębczańskiej przestrzeni (przypis: ks. Ryszard Burda CR).

WYPISY Z "KRONIKI" ZMARTWYCHWSTAŃCÓW W DĘBKACH


KARTA Z HISTORII DĘBEK
(Notatka ks. mgr. Władysława Piaskowskiego CR, s. 76-77)

ŻARNOWIEC I KLASZTOR (wiadomości zaczerpnięte z archiwum klasztornego)

KLASZTOR – od założenia, pocz. XIII w. do roku 1589 należał do Sióstr Cysterek, budowali go Ojcowie Cystersi z Oliwy dla Sióstr Cysterek. Cysters był też pierwszym proboszczem tutejszej parafii.
Wyposażenie i gospodarka klasztoru w tym czasie jest tematem pracy doktorskiej ks. Kazimierza Dąbrowskiego, z której czerpałem wiadomości.
Otóż, jak z tej książki wynika, żadna osada na samym brzegu morza, w czasach Sióstr Cysterek nie istniała. Klasztor posiadał brzeg morza od osady Widowo (ostatnie domy zostały rozebrane na początku wieku XX.) do ujścia rzeczki Piaśnicy. Klasztor posiadał prawo rybołówstwa morskiego, ale czynności te wykonywali mieszkańcy osad położonych w głębi lądu, bo ani pod nazwą „Przymorze” ani pod późniejszą „Dębki”, żadne opisy nie wymieniają żadnego osiedla nad brzegiem morza.
Wieś jest więc późniejszego pochodzenia, niestety jednak historia gospodarcza klasztoru żarnowieckiego z czasów Sióstr Benedyktynek, poprawnie: Panien Benedyktynek pierwszej osady (1589-1833) tzn. do kasaty pruskiej – nie jest opracowana. Archiwum klasztorne zachowało się tylko szczątkowo, pewne jednak dane, można w nim znaleźć.
Niestety zaczynają się one dopiero od wieku XVIII. I tak „Liber perceptamessalium et strenalium in se continens” z roku 1730 (Arch. klaszt., k. 24) wymienia, nawet bez nazwy jeszcze dwie chałupy rybackie nad morzem (duae domunculae ad mare piscatorum) co może być zaczątkiem dzisiejszych Dębek, chociaż lokalizacji nie podano.

Podano jednak, że ci dwaj rybacy nazywali się: Dębek i Obrok.
W latach 1731-32 obaj zalegali z opłatą.
Dalej w spisie ludności z roku 1740 mieszkańcy „chałup u morza” (sic!) nazywają się Piotr Walkawc z żoną Ewą oraz Piotr Dębek z żoną Joanną i trojgiem dzieci: Katarzyną, Maroanną i Piotrem.
W roku 1742 to samo, tylko brak tego syna Piotra. Nie umarł jednak, bo pojawia się znów w roku 1745. A może to drugi syn tegoż imienia? przy tym samym składzie rodziny, z tym, że Walkowców ani [s. 77] Obroków już nie ma.
Dalej zanotowano dopiero rok 1784. Co do „chałup od morza” jest tylko wzmianka, że z powodu zalanych łąk (morze wzburzone wylało na łąki) były tego roku niedostępne i rybacy nie płacili.
Następne źródło wiadomości o Dębkach to Rejestr czynszów klasztornych z lat 1738 – 1778 (Arch. klasztorne, k. 3) gdzie obaj ci Piotrowie Dębkowie występują jako płatnicy, a ponadto w roku 1773 zjawia się tamże, tj., w „chałupach od morza” Krystian FELKNER.
Dalszych wiadomości należałoby szukać wertując wszelkie akta parafialne, np. Księgę Chrztów z XVIII i XIX wieku pisaną po niemiecku. Przeglądając te akta stwierdziłem, że w roku 1841 już używano na tę osadę nazwy „Dębki” – po niemiecku „Dembek” (Arch. klasztorne, p. 60) pochodzącą niewątpliwie od nazwiska głównego niegdyś mieszkańca. W roku 1930 było tam już 18. stałych mieszkańców (Arch. klasztorne, p. 102).
1.IX.1939 roku wybuchła II. wojna światowa.

Mieszkali [mieszkały] wtedy w Dębkach następujące rodziny kaszubskie:

  1. Leon Kur – kawaler, syn Jana. Ponadto: Jadwiga Kur i Leokadia Hempel, siostry Leona.
  2. Antoni Kur z rodziną: Jacek, Kazimierz, Irena, Eugenia i Łucja (rodzeństwo).
  3. Józef Kur z rodziną: Stanisław (późniejszy dozorca wydm) dziś żonaty z Ewą Kur z Odargowa; i Elżbieta – wyszła za Huberta Goyke z Odargowa.
  4. Wiktor Kolp z rodziną: 3. synów i 6 córek.

Wiktor Kolp zbudował dla syna Wacława nowy dom, bo stary – lepianka naprzeciw Sióstr Zmartwychwstanek – już się walił.
Rodzina ta przeżyła straszną tragedię: w nocy z 14-15.IV.1959 roku trzej bracia: Wacław, Bronisław i Władysław – rybacy łódkowi, zginęli na morzu rozbici przez statek handlowy.

  1. Juliusz i Waleria Dettlaffowie z rodziną (3 dzieci).
  2. Józef Dominik z żoną Heleną (małżeństwo bezdzietne).
  3. August Groen (patriarcha, znałem go osobiście) z rodziną: 3. synów i 3 córki.
  • Syn Filip Groen zbudował sobie w Dębkach przy drodze nowy, piętrowy dom.
  • Filip Groen – zmarł w lipcu 1978 roku.
  • Jego brat Edmund Groen w czasie okupacji wzięty do wojska niemieckiego, uciekł z armii niemieckiej – ukrywał się w Dębkach.

W czasie okupacji wszyscy mieszkańcy prowadzili swoje małe gospodarstwa i łowili ryby na bezmotorowych łódkach. Niemcy nie gnębili tutejszych Kaszubów.

Niemcy mieszkający w Dębkach w czasie okupacji i przed II. wojną światową:

  1. Jan Runge mieszkał w lesie – w stronę Karwii. Rolnik 6-7 ha, posiadał 4 krowy, parę świń, pracował na roli, ale i jako pracownik leśny.
    Zatwardziały Niemiec szczególnie podczas okupacji. Ewangelik. Jego rodzina składała się z 3. synów i 2. córek. W czasie okupacji porzucił swoje gospodarstwo i przeniósł się na polskie, lepsze w Odargowie. Pod koniec wojny uciekł z rodziną do Niemiec.
  2. Willy Zindars – ewangelik. Rodzina składała się z 3. synów i 1. córki.
    Podczas okupacji mieszkał na swoim małym gospodarstwie. Obszar dość duży, około 20 ha, ale sporo nieużytków. Mieszkał w swoim domu murowanym (obecnie p. Zawadzka) z siostrami. Zindars był przychylny dla miejscowych Kaszubów – chętnie z nimi rozmawiał po kaszubsku – przepowiadał przyszłe wydarzenia. Opuścił Dębki po II. wojnie światowej i osiadł na terenach wyzwolonych w P.G.R. Choczewko – jako ogrodnik. W czasie wojny stracił 2. synów w armii niemieckiej; w roku 1950 wyemigrował z Polski do Niemiec z żoną i 1. synem.
  3. Trzecia rodzina niemiecka Katschke mieszkała w Dębkach w pobliżu Sióstr Zmartwychwstanek – przy samej drodze – jeszcze dziś pozostało się w ogródku drzewo owocowe i krzaki bzu. Rodzina ta optowała za Niemcami i wyemigrowała z Dębek do Niemiec po I. wojnie światowej.

Powyższe wiadomości o mieszkańcach Dębek przed II. wojną światową i podczas okupacji zaczerpnąłem od zacnego katolika p. Jacka Kura.

 

KARTA Z HISTORII DĘBEK, c.d.
(Notatka ks. mgr. Władysława Piaskowskiego CR, s. 13-14)

Po raz pierwszy przyjechałem do Dębek [odnotowuje ks. W. Piaskowski] w towarzystwie przewielebnego o. Prowincjała Czesława Falkiewicza CR, w dniu 1.IX.1949 roku. Końmi powoził gospodarz Augustyn Jeka z Goszczyna, który bardzo często dowoził do Dębek licznych gości wczasowiczów. Z Odargowa do Dębek w tym czasie [prowadziła] polna droga, błotnista pod Odargowem, a dalej cały czas piaszczysta z głębokimi koleinami. Można sobie wyobrazić, jak się wyglądało po takiej podróży z Krokowej do Dębek, dokąd docierały tylko auta wojskowe o napędzie na 4 koła.
Takim właśnie wojskowym „gazikiem” posługiwał się o. Grzybowski z kierowcą bratem Klemensem Kłosowskim przywożąc produkty żywnościowe.
W tym to pamiętnym dla mnie dniu 1.IX.1949 roku miałem objąć w Krokowej, z ramienia naszego Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców parafię pod wezwaniem św. Katarzyny Aleksandryjskiej przy kościele poewangelickim, erygowaną przez ks. bpa ordynariusza dr. Kazimierza Józefa Kowalskiego, wielkiego przyjaciela naszego Zgromadzenia.
Jednak ówczesny duszpasterz, ks. Władysław Kaszczyc, kapłan diecezjalny z Wileńszczyzny, nie myślał ustąpić z Krokowej, dlatego objęcie nowej parafii w Krokowej przez Księży Zmartwychwstańców przewlekło się do połowy września 1949 roku.
Na tę chwilę czekałem wraz z o. Prowincjałem w naszym domu w Dębkach.
Co mnie uderzyło po wejściu do pustego domu to – wymowny napis na drewnianej ścianie korytarza, który z czasem zabezpieczyłem dla potomności:

„Blocha Czesław i Dubin Mieczysław
kontrolowali! zniszczony budynek d. 13.IV.1948 r.
mocno zniszczone niech Bóg broni.
idziemy do cywila za 18 miesięcy
tak nam dopomóż Bóg
bez Boga nie dojdziesz do proga.”

Dom i kaplica, pod koniec okupacji, były odarte z desek przez żołnierzy radzieckich, którzy w dniu 12.III.1945 roku wkroczyli do Dębek suwając stąd wszystkich mieszkańców z obawy kontrataku wojsk niemieckich. Dębczanie opuścili swoje domostwa z podręcznym bagażem, a po powrocie pod koniec kwietnia zastali puste domostwa i puste, bez dobytku stajnie: „ani woza, ani krowy, ani wołu, ani osła, ani żadnej rzeczy.” …
[s. 14] Deski z domu, kaplicy i ze stodół tutejszych małorolnych służyły żołnierzom radzieckim do budowy umocnień na wydmach no i na opał.
Wskutek odarcia domu i kaplicy z desek zewnętrznych cała zawartość ocieplająca ściany - wypadła i zniszczyła się.
Jak ten dom i kaplica wyglądały zewnątrz – świadczą wypisane w korytarzu słowa przygodnych kontrolerów, polskich żołnierzy: „mocno zniszczone, niech Bóg broni”.
Podobno okupant niemiecki chciał zlikwidować dom i kaplicę, przetransportować cały materiał do Krokowej, na majątek Niemca Grafa Krokowa (Graf von Krokow) ale życzliwi ludzie przekonali Grafa, że będzie wiele strat, połamią się odrywane deski – (próbowano nad prezbiterium).
Remontem domu i kaplicy zajął się ówczesny prowincjał o. Czesław Falkiewicz CR przy pomocy o. Kazimierza Połczyńskiego (na zdjęciu, obok – w czapce), brata Piotra Skurskiego CR i fachowca – cieśli ze wsi p. Stefana Renusza. Był to rok 1948 – a więc po inspekcji polskich żołnierzy.
Po moim przyjeździe do Dębek 1.IX.1949 – dom nasz i kaplica były już odremontowane i odtąd służyły wczasowiczom, kapłanom i świeckim, jak świadczy niniejsza Księga Pamiątkowa pełna zasłużonych hołdów dla wspaniałego i długoletniego rektora, corocznie podczas sezonu (VI, VII i VIII) ks. Ignacego Grzybowskiego CR (…).
Materiał, deski do remontu zniszczonych ścian kaplicy i domu – przygotował i zwiózł do Dębek p. Władysław Kur z Odargowa, który wiele prac włożył nie tylko przy remoncie w roku 1948, ale i przy budowie domu i kaplicy w roku 1934-5. Za czasów Delegata Zgromadzenia [Zmartwychwstańców] ks. Jakuba Kuklińskiego CR.